Dave Matyja: Okiem, obiektywem, piórem...

Dave Matyja: Okiem, obiektywem, piórem...
Okiem, obiektywem i piórem...

czwartek, 6 października 2011

Ile kosztuje Tuskobus, a ile spoty PiS-u?

Jeżdżące busy, oklejone nazwiskami polityków, spoty reklamowe w mediach, billboardy i sterty ulotek, to rachunek kosztów kampanii wyborczej. Czy stać polityków na taką formę reklamy, która potem nie trafi tylko do kosza na śmieci?

Coraz bliżej wybory do parlamentu. Kampanie wyborcze partii politycznych nabierają coraz większego pędu. W tej politycznej bitwie stosują różnorodne środki, często mają one na celu zniesławienie innych ugrupowań i kolegów a także pokazanie, która partia dominuje w innowacyjnych pomysłach, promujących programy polityczne. Bez przykładania wagi do wysokości kosztów ich realizacji.

Według sondażu OBOP z 23 września 2011, batalię o miejsce w parlamencie toczą już od dłuższego czasu najbardziej silnie budżetowo partie: PO i PiS. System finansowania kampanii wyborczej, m in. poprzez dotacje podmiotowe powoduje, że partie te „betonują” scenę polityczną. Polityczny beton tworzy się już podczas kampanii wyborczych, gdzie najwięcej środków na promowanie, posiadają właśnie dominatorzy: PO i PiS. W takim systemie finansowania ciężko jest stworzyć równe szanse dla pozostałych konkurentów sceny politycznej. Dlatego też schemat wyborów w Polsce przypomina oddawanie głosu nie na partię, którą faworyzujemy, ale na jedną z dwóch partii, tworzących ów polityczny beton. Sondaż wskazuje na „POPiS-ową” walkę w wyborach, co było raczej do przewidzenia.

Ostatnio w Polsce modne stało się „naśladowanie” form prowadzenia kampanii z innych krajów np. z USA. Po Polsce jeździ Tuskobus zachęcający wyborców do oddawania głosów. W podobny sposób prowadził swoją kampanię wyborczą Barrack Obama w 2008 roku. Wartość Tuskobusu wg. niemieckiej firmy „Setra”, przyjmującej zlecenia produkcji, przekracza 800 tys. zł, gdzie kuloodporny bus Obamy miał wartość ponad 1 mln dolarów. Nie zmienia to faktu, że kampanie wyborcze w Polsce są coraz bardziej kosztowne. Spot reklamowy PiS w 2007 roku kosztował prawie 4 mln złotych, jak informuje "Puls Biznesu" powołując się na dane AGB Nielsen Media Research. Najwięcej, bo po 1,1 mln zł, PiS zostawił w stacjach grupy TVN i Polsatu - podkreśla dziennik. Oprócz przykładów wysokich kosztów kampanii w mediach, dochodzą do tego bilbordy, ulotki i inna powszechnie dostępna makulatura.

Wg firmy reklamowej „Cube”, koszt wykonania bilbordu wyborczego wynosi tyle, co przeciętna miesięczna wypłata Polaka, od 1,7 do 3,5 tys. zł. Do tego dochodzi przetarg na lokalizacje - „to kolejna granica ok. 1 tys. zł dzierżawy na miesiąc”- informuje skarbnik miasta Wrocławia, Andrzej Urban. To prawie tyle co czynsz we Wrocławiu.

Kolejny koszt to ulotki. W jednej ze szczecińskich drukarni, wydruk 1250 sztuk w formacie A5 kosztuje 530 zł. Aby taką ulotkę dostał każdy warszawiak potrzeba blisko ponad 72 tys. zł. Kosztów jest znacznie więcej, to tylko jedne z głównych rachunków prowadzonej kampanii wyborczej w Polsce.

Patrząc na rozrastające się „śmietnisko przedwyborczej makulatury”, na jeżdżące ekskluzywne busy oklejone nazwiskami polityków, rodzi się pytanie czy stać nasz kraj na taką kampanię. Pytanie do polityków - czy warto prowadzić kampanię w stylu amerykańskim? Pieniądze za Tuskobus, mogłyby wyżywić prawie milion dzieci z domów dziecka. Koszty wykonania bilbordów, ulotek i innych materiałów promocyjnych pokryłyby koszty wybudowania niejednego domu samotnej matki, mieszkań socjalnych, można by było wesprzeć liczne stowarzyszenia.Gdyby kampania wyborcza nabrała tej filantropijnej formy, moglibyśmy mieć do czynienia ze zdrowym wyścigiem o miano partii także z gestem, która angażuje się w szczytnych celach.Oprócz treści programu wyborczego i kompetencji politycznych, taki wizerunek przyciągnąłby niejednego wyborcę. Kampanie byłyby bardziej wartościowe dla społeczeństwa i dla samych polityków, wiec może warto spróbować?

Przyjdzie 9 październik, polityczna bitwa wyborcza ucichnie, a makulatura i inne pozostałości po niej zostaną. Polityczne twarze z ulotek pójdą na recykling lub zostaną wyrzucone do kosza na śmieci. Oby nowo wybrany parlament nie nadawał się także do wyrzucenia.


więcej artykułów mojego autorstwa na stronie www.wiadomości24.pl