Dave Matyja: Okiem, obiektywem, piórem...

Dave Matyja: Okiem, obiektywem, piórem...
Okiem, obiektywem i piórem...

środa, 3 grudnia 2014

Pizza Italiano - czyli o Włoszech od kuchni...

Włoska kuchnia kojarzy nam się z pizzą i makaronem. Prawie każdy jadł włoskie spaghetti bolognese albo sam sobie je przyrządził we własnej kuchni. Spaghetti jednak to nie dokońca włoskie danie. Kiedyś tradycyjny ,prosto podawany włoski makaron, wyemigrował do USA i tam musiał się przeobrazić w świecie burgerów. Podawany w tłustym gęstym sosie odniósł światowy kulinarny sukces. Amerykanie zachwyceni nie tylko włoskim spaghetti, masowo przyjeżdżają tutaj. Restaurują też największe zabytki Włoch z którymi sami Włosi sobie nie radzą. Duże amerykańskie, kanadyjskie i japońskie firmy, oraz instytucje ochrony zabytków, pompują tutaj ogromne pieniądze żeby "colossalne" zabytki Włoch, mogły przetrwać kolejne pokolenia... Wracając do kuchni, kuchnię włoską cechuje jednak prostota i minimalizm. Niektóre makarony podawane są z samymi przyprawami, warzywami ew. w skromnych sosach, żeby poczuć sam smak włoskiego makaronu, który ma być gruby, nie zawsze cienki i długi. Włoski obiad zwykle składa się z jednego dania , są także dwudaniowe. Często serwuje się na 1 danie : makaron "na lekko" z przyprawami posypany tartym serem, a 2 danie : to może być... makaron! Z mięsem, serem fasola i warzywami. Makaron dominuje zawsze, chyba że przyjeżdża pewna polska grupa turystów którzy zamiast włoskiej kuchni wolą frytki i dewolaja... Włoski minimalizm kulinarny jest widoczny szczególnie podczas śniadań. Sucharek albo rogalik z dżemem, zapity espresso wystarczy na pól dnia. Włosi do głodomorów nie należą, a co do espresso w restauracjach podawane są drogo, jednak jak zamówimy przy barze płacimy zamiast 8 euro np 3-4 Euro....Podobnie jest z toaletami. Zamiast iść płacić 2-3E za same siusiu, lepiej jest kupić w restauracji kawkę za jakieś 2 E i siusiu mamy gratis. Na koniec krótko o pizzy, danie oczywiste we Włoszech. Nie oczywistym dla mnie jak sie okazało. Zamówiliśmy pizze w restauracji, za 6 euro które miałem ledwo uklepane po długich wycieczkowych bojach. Pokazali stolik, przygotowano nakrycia. Pizze podano, po udanej uczcie podano też rachunek... Daje te odliczone w miedzi 6 euro, a tu paragon na 8 euro...Kelner, why? Opłata za obsługę i za nakrycie. Amore Italia...Na szczęście uratowała mnie z opresji moja wierna towarzyszka wypraw. Chyba jak włoski romantyk nigdy nie będę...Często powtarzam to mieszając własne "szpagietti" z pokrojoną kiełbasą śląską;)Buon appetito!